Środa, 3 lipca 2013
Kategoria 50-100 km., Z Łukaszem.
Rodzinnie.
Tak się złożyło, że zarówno tata, Łukasz jak i ja mamy wolny cały tydzień od pracy, udało nam się dziś umówić i wyjechać na wspólną przejażdżkę. Spotykamy się u nas pod blokiem i ok godziny 10 wyruszamy. Przez Luboń dojeżdżamy do Puszczykowa i dalej bez przerwy kierujemy się do Mosiny. Tam czeka nas krótki postój przed przejazdem kolejowym.
Następną przerwę robimy na przystanku kilka kilometrów za Mosiną, jedzie się dość ciężko - dużo podjazdów pod wiatr.
W końcu zza chmur zaczęło wychylać się słońce. Robimy kilka łyków wody, zjadamy po bananie i ruszamy dalej. Jadąc w kierunku Śremu przejeżdżamy przez Brodnicę, gdzie robimy chwilkę przerwy na fotkę miejscowego kościółka. Przy okazji mogę się Wam pochwalić nową wakacyjną fryzurką:
Ruszamy dalej, górki i silny wiatr wiejący w klatę daje popalić tacie, jednak dzielnie walczy. Przejeżdżamy przez Manieczki - tyle się o tym miejscu słyszało, jednak byłem tu po raz pierwszy. Klub Ekwador wciąż stoi - nie wiem czy działa :)
Kolejny "punkt" a zarazem cel naszej przejażdżki to rynek w Śremie. Robimy sobie tu małą przerwę na 'izobronika', robię kilka fotek.
Następnie kierujemy się z powrotem na Poznań. Postanawiamy jechać przez Rogalin i Puszczykowo. Przed Rogalinem niestety się rozdzielamy, ja z Łukaszem jedziemy szybciej, tata złapał małą kontuzję i mięsień nie pozwala mu na szybką jazdę - swoim tempem dociera do Puszczykowa. Natomiast ja z Łukaszem jedziemy troszkę szybszym - postanawiamy zrobić sobie jeszcze małą przerwę na lody u Kostusiakowej. Moje zdanie pozostaje niezmienione - wciąż są to najlepsze lody jakie w życiu jadłem! Wyjeżdżając spotkaliśmy jeszcze tatę, niestety ból nogi jest tak silny że nie jest w stanie wrócić o własnych siłach do domu. Do Poznania wraca pociągiem, natomiast ja z Łukaszem spokojnym już tempem przez Luboń wracamy do Poznania.
Dziękuję za mile spędzony rodzinnie rowerowo dzień :)
Następną przerwę robimy na przystanku kilka kilometrów za Mosiną, jedzie się dość ciężko - dużo podjazdów pod wiatr.
W końcu zza chmur zaczęło wychylać się słońce. Robimy kilka łyków wody, zjadamy po bananie i ruszamy dalej. Jadąc w kierunku Śremu przejeżdżamy przez Brodnicę, gdzie robimy chwilkę przerwy na fotkę miejscowego kościółka. Przy okazji mogę się Wam pochwalić nową wakacyjną fryzurką:
Ruszamy dalej, górki i silny wiatr wiejący w klatę daje popalić tacie, jednak dzielnie walczy. Przejeżdżamy przez Manieczki - tyle się o tym miejscu słyszało, jednak byłem tu po raz pierwszy. Klub Ekwador wciąż stoi - nie wiem czy działa :)
Kolejny "punkt" a zarazem cel naszej przejażdżki to rynek w Śremie. Robimy sobie tu małą przerwę na 'izobronika', robię kilka fotek.
Następnie kierujemy się z powrotem na Poznań. Postanawiamy jechać przez Rogalin i Puszczykowo. Przed Rogalinem niestety się rozdzielamy, ja z Łukaszem jedziemy szybciej, tata złapał małą kontuzję i mięsień nie pozwala mu na szybką jazdę - swoim tempem dociera do Puszczykowa. Natomiast ja z Łukaszem jedziemy troszkę szybszym - postanawiamy zrobić sobie jeszcze małą przerwę na lody u Kostusiakowej. Moje zdanie pozostaje niezmienione - wciąż są to najlepsze lody jakie w życiu jadłem! Wyjeżdżając spotkaliśmy jeszcze tatę, niestety ból nogi jest tak silny że nie jest w stanie wrócić o własnych siłach do domu. Do Poznania wraca pociągiem, natomiast ja z Łukaszem spokojnym już tempem przez Luboń wracamy do Poznania.
Dziękuję za mile spędzony rodzinnie rowerowo dzień :)
- DST 98.43km
- Czas 04:21
- VAVG 22.63km/h
- VMAX 45.10km/h
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj