Wpisy archiwalne w kategorii
0-50 km.
Dystans całkowity: | 547.87 km (w terenie 55.00 km; 10.04%) |
Czas w ruchu: | 22:52 |
Średnia prędkość: | 22.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.90 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 39.13 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Tradycyjnie Malta po pracy.
Umawiam się z Łukaszem na wieczorne kręcenie, jednak po pracy byłem tak zmęczony że usnąłem i przespałem uzgodnioną godzinę. Zbieram się po przebudzeniu i szybko jadę, zdążyłem na ostatnie kółko z kuzynem, później on jedzie do domu a ja kręcę sam. Po niecałych 2 godzinkach wracam do domu.
- DST 49.58km
- Czas 02:00
- VAVG 24.79km/h
- VMAX 42.50km/h
- Sprzęt bTwin Triban 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 lipca 2014
Kategoria 0-50 km.
Deszczową pogodą.
Umówiłem się z Remikiem na szosę na maltę, jednak przez ogromną ulewą odpuściliśmy sobie jeżdżenie i postanowiliśmy posiedzieć na kontenerach przy małym piwku.
- DST 16.34km
- Czas 00:39
- VAVG 25.14km/h
- VMAX 39.80km/h
- Sprzęt bTwin Triban 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 czerwca 2014
Kategoria 0-50 km., Malta., Z Łukaszem.
Malta szosą po pracy.
Po pracy zgadałem się z kuzynem i po 17 spotkaliśmy się na Malcie. Wpadli też dwaj kumple Łukasza i wspólnie przez niecałe 2 godzinki sobie pokręciliśmy. Najwyższy czas wziąć się za swoją kondycję...
- DST 50.03km
- Czas 02:08
- VAVG 23.45km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt bTwin Triban 500
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 maja 2014
Kategoria Z Łukaszem., Malta., 0-50 km.
Malta po pracy.
Umówiliśmy się z Łukaszem po pracy na Malcie aby trochę razem pokręcić. Taki pech że po niecałych 20km w lesie wjechałem na wielki gwóźdź który przebił mi tylną oponę, bez zapasowych dętek musiałem jakoś wracać do domu. Oby kolejne treningi nie były tak pechowe. Już nigdy więcej nie ruszam się bez zapasowej dętki lub bez łatek...
- DST 42.98km
- Teren 20.00km
- Czas 02:10
- VAVG 19.84km/h
- VMAX 36.70km/h
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 stycznia 2014
Kategoria 0-50 km.
Rozpoczęcie sezonu 2014.
Niestety, zeszłoroczne wyprawy (do Paryża i na Mazury) czekają jeszcze na opisanie w pełni, ale to nie oznacza, że ze względu na nie zamknięty rozdział zeszłego sezonu muszę się wstrzymywać przed rozpoczęciem nowego. Tak więc, tegoroczny sezon postaram się opisywać na bieżąco, a zaległości w miarę możliwości postaram się uzupełniać.
3 stycznia, w końcu doszedłem do siebie po hucznym wejściu w ten nowy 2014 rok. Po dwóch dniach leżenia w łóżku i leczeniu sylwestrowego kaca, miałem już dość i musiałem coś ze sobą zrobić. Wstępnie chciałem wybrać się na siłownię (w której też już długo nie postawiłem stopy), jednakże przed południem zgadałem się na facebook'u z Gumisiem. Za oknem było przepiękne słoneczko, 7 stopni C na plusie, grzechem było ubrać się i wyjść na małą przejażdżkę. Mój kochany YUKON leży jeszcze kontuzjowany w piwnicy, więc byłem zmuszony zabrać ze sobą "kozę" taty. Jadę od siebie do Głuchowa, tam z Pawłem i Anią ruszamy w stronę WPN-u. Jedzie się super, słoneczko skutecznie nas ogrzewa. W końcu poczułem, że cząstka mnie, której brakowało mi przez ostatnie 4 miesiąca powróciła, znów poczułem się wolny i szczęśliwy, znalazłem ucieczkę od szarej rzeczywistości w tym co kocham - jeździe na rowerze. Przejeżdżamy pół grajzerówki, mała przerwa przy muzeum. Dalej śmigamy na Trzebaw, przecinamy DK-5 i następnie przez kawałek lasów WPN-u docieramy do Chomęcic, gdzie robimy krótką przerwę na fotkę nad miejscowym jeziorkiem.
Następnie odprowadzamy Anię do domu, wskakujemy jeszcze na 40 min na herbatkę i chwilę rozmowy. Dalej odprowadzam Gumisia do Głuchowa do domu, i już sam po ciemku, z nie za dobrze świecącymi lampkami wracam do domu. Po drodze na Junikowie zaliczam mały wypadek, z mocno zbitym i obdartym kolanem wracam do domu. Szczęście, że rower taty cały (bo by mnie udusił), no i że się nie połamałem - ładnie mogłem się urządzić na Nowy Rok.
3 stycznia, w końcu doszedłem do siebie po hucznym wejściu w ten nowy 2014 rok. Po dwóch dniach leżenia w łóżku i leczeniu sylwestrowego kaca, miałem już dość i musiałem coś ze sobą zrobić. Wstępnie chciałem wybrać się na siłownię (w której też już długo nie postawiłem stopy), jednakże przed południem zgadałem się na facebook'u z Gumisiem. Za oknem było przepiękne słoneczko, 7 stopni C na plusie, grzechem było ubrać się i wyjść na małą przejażdżkę. Mój kochany YUKON leży jeszcze kontuzjowany w piwnicy, więc byłem zmuszony zabrać ze sobą "kozę" taty. Jadę od siebie do Głuchowa, tam z Pawłem i Anią ruszamy w stronę WPN-u. Jedzie się super, słoneczko skutecznie nas ogrzewa. W końcu poczułem, że cząstka mnie, której brakowało mi przez ostatnie 4 miesiąca powróciła, znów poczułem się wolny i szczęśliwy, znalazłem ucieczkę od szarej rzeczywistości w tym co kocham - jeździe na rowerze. Przejeżdżamy pół grajzerówki, mała przerwa przy muzeum. Dalej śmigamy na Trzebaw, przecinamy DK-5 i następnie przez kawałek lasów WPN-u docieramy do Chomęcic, gdzie robimy krótką przerwę na fotkę nad miejscowym jeziorkiem.
Następnie odprowadzamy Anię do domu, wskakujemy jeszcze na 40 min na herbatkę i chwilę rozmowy. Dalej odprowadzam Gumisia do Głuchowa do domu, i już sam po ciemku, z nie za dobrze świecącymi lampkami wracam do domu. Po drodze na Junikowie zaliczam mały wypadek, z mocno zbitym i obdartym kolanem wracam do domu. Szczęście, że rower taty cały (bo by mnie udusił), no i że się nie połamałem - ładnie mogłem się urządzić na Nowy Rok.
- DST 49.20km
- Czas 02:19
- VAVG 21.24km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Pożyczone.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 czerwca 2013
Kategoria 0-50 km.
Na Gumisiową noc kina.
Po pracy wsiadam na rower i ruszam do Głuchowa - Paweł zaprosił kilku znajomych i urządzamy sobie wieczór gotowania (ostatnio była tortilla, dziś wypadło na dwie pizze). Po zjedzeniu mieliśmy zamiar obejrzeć kilka filmów, skończyło się na tym że na połowie pierwszego wszyscy usnęliśmy. Rano wracam po 7 do domu.
- DST 32.88km
- Czas 01:17
- VAVG 25.62km/h
- VMAX 48.40km/h
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2013
Kategoria 0-50 km., Malta., Z Łukaszem.
Kuzynowo Malta.
Rano wyjeżdżam z domu już prawie spóźniony do pracy, była 8:55. Jednak na Przybyszewskiego ustawiam się tuż za wielką śmieciarką, i praktycznie bez wysiłku lecę 49 km/h. Na Polną dotarłem o 9:04. Otwieram sklep i jakoś mija mi te 8 godzin. Przed 17 przebieram się w ciuchy rowerowe i ruszam na Maltę. Umówiłem się z Łukaszem tradycyjnie pod źródełkiem, jednak udało się tak że ok 17:30 spotykamy się na światłach przed Maltą. Ruszamy wpierw zrobić duże kółko wśród lasów. Po powrocie nad jeziorko maltańskie robimy sobie przerwę na lodzika, był pyszny, ale taki duży, że aż ciężko się jadło :D
Łukasz miał pecha i dostał dziurawego wafla, "uklajstrane" ręce jedziemy umyć w źródełku. Na tej przerwie stwierdzamy, że w tym upale zimne piwko to konieczność. Jedziemy na Kontenery i tam spożywamy zimnego izobronika i "dobingujemy" grającym w plażówkę dziewczynom :)
Po zaspokojeniu naszych pragnień ruszamy w stronę domu.
Łukasz miał pecha i dostał dziurawego wafla, "uklajstrane" ręce jedziemy umyć w źródełku. Na tej przerwie stwierdzamy, że w tym upale zimne piwko to konieczność. Jedziemy na Kontenery i tam spożywamy zimnego izobronika i "dobingujemy" grającym w plażówkę dziewczynom :)
Po zaspokojeniu naszych pragnień ruszamy w stronę domu.
- DST 45.21km
- Teren 19.00km
- Czas 01:58
- VAVG 22.99km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pałacu z Bro.
Dziś po raz pierwszy w tym roku usłyszałem z ust mojego brata pytanie: "idziemy na rower jak wrócisz do domu?". Oczywiście mnie takie pytanie ucieszyło i tak jak wróciłem do domu po godzinie 13, ubrałem się w ciuszki rowerowe i po godzinie 14 wyjechaliśmy. Kierujemy się przez Górczyn do Lubonia. Tam odbijamy na Puszczykowo. Muszę zaznaczyć, że jedzie się dość ciężko - wiatr wieje nam cały czas w klatę. Spokojnym tempem 20-25 km/h docieramy do Puszczykowa, gdzie robimy sobie przerwę w Muzeum Arkadego Fidlera.
Siedzimy sobie na ławeczce i rozmawiamy, w pewnym momencie podszedł do nas przeuroczy psiak z wielką gumową piłką w buzi i chciał się z nami bawić. Bawimy się z nim chwilę, robię kilka fotek i ruszamy dalej.
Postanowiliśmy odświeżyć wspomnienia o początkach mojej rowerowej przygody i jedziemy do pałacu w Rogalinie, do którego 3 lata temu często robiłem sobie krótkie wycieczki, również rodzinne. Robimy sobie przerwę pod pałacem, korzystając z okazji fotka "na lajcie".
Z Rogalina wracamy tą samą trasą do domu.
Mam nadzieję, że uda mi się częściej wyciągnąć braciszka na rower :)
Siedzimy sobie na ławeczce i rozmawiamy, w pewnym momencie podszedł do nas przeuroczy psiak z wielką gumową piłką w buzi i chciał się z nami bawić. Bawimy się z nim chwilę, robię kilka fotek i ruszamy dalej.
Postanowiliśmy odświeżyć wspomnienia o początkach mojej rowerowej przygody i jedziemy do pałacu w Rogalinie, do którego 3 lata temu często robiłem sobie krótkie wycieczki, również rodzinne. Robimy sobie przerwę pod pałacem, korzystając z okazji fotka "na lajcie".
Z Rogalina wracamy tą samą trasą do domu.
Mam nadzieję, że uda mi się częściej wyciągnąć braciszka na rower :)
- DST 48.71km
- Czas 02:15
- VAVG 21.65km/h
- VMAX 52.90km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza przejażdżka z Martą.
Wróciłem z pracy, zjadłem obiad, usiadłem przed kompem i co chwilę spoglądałem na stojący obok rower. W głowie bitwa myśli: "iść pokręcić czy nie iść?". Moje dylematy rozwiązał Gumiś - zadzwonił do mnie i powiedział, że ma dla mnie towarzysza (a dokładniej towarzyszkę) chętną na krótką przejażdżkę :) Okazało się, że Marta przyjechała rowerem odwiedzić go w pracy. Ubieram się i w ciągu 10-15 min jestem u nich. Przy okazji oddaję Pawłowi pożyczone sakwy i bagażnik.
Po chwili rozmowy ruszamy z Martą. Jedziemy przez Junikowo w stronę Głuchowa. W międzyczasie złapał nas zachodzik słońca.
Wypróbowałem nowe miejsce na zamontowanie GoPro, oto jedno ze zdjęć.
Po dojechaniu do Głuchowa Mateusz daje nam coś do picia. Ja idę do garażu i pożyczam sobie bagażnik mocowany do sztycy i małą sakwę - będzie potrzebna na piątek. Po chwili rozmowy z Mateuszem i Arturem ruszamy w stronę Poznania. W Komornikach odbijamy na Wiry, Łęczycę i tak wjeżdżamy na drogę rowerową która prowadzi nas na sam Dębiec. Odprowadzam Martę do domu i sam wracam do siebie.
Bardzo miła przejażdżka, muszę przyznać że Marta bardzo dobrze jeździ, tempo bardzo mi odpowiadało :) Mam nadzieję, że uda się nam częściej znaleźć trochę wolnego czasu na wspólny rower :) Dzięki 'szwagierko'! :D
Po chwili rozmowy ruszamy z Martą. Jedziemy przez Junikowo w stronę Głuchowa. W międzyczasie złapał nas zachodzik słońca.
Wypróbowałem nowe miejsce na zamontowanie GoPro, oto jedno ze zdjęć.
Po dojechaniu do Głuchowa Mateusz daje nam coś do picia. Ja idę do garażu i pożyczam sobie bagażnik mocowany do sztycy i małą sakwę - będzie potrzebna na piątek. Po chwili rozmowy z Mateuszem i Arturem ruszamy w stronę Poznania. W Komornikach odbijamy na Wiry, Łęczycę i tak wjeżdżamy na drogę rowerową która prowadzi nas na sam Dębiec. Odprowadzam Martę do domu i sam wracam do siebie.
Bardzo miła przejażdżka, muszę przyznać że Marta bardzo dobrze jeździ, tempo bardzo mi odpowiadało :) Mam nadzieję, że uda się nam częściej znaleźć trochę wolnego czasu na wspólny rower :) Dzięki 'szwagierko'! :D
- DST 36.65km
- Czas 01:44
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 kwietnia 2013
Kategoria 0-50 km.
Komis 'Głuchowo'.
Dziś udało mi się wyjść troszkę wcześniej z pracy. Ok. 17 byłem już w domu, zjadłem obiadek (dziś mamcia zaserwowała rosół) i tak siedziałem i myślałem co zrobić ze sobą pożytecznego. Długo myśleć nie musiałem, zadzwonił do mnie Paweł i ułatwił mi decyzje - po 20 minutach siedziałem już przebrany na rowerze i jechałem do Głuchowa. Tym razem troszkę zmieniłem trasę, jadę Głogowską, później przez Auchan docieram do Komornik. Tam na przeciw mnie wyjechał Paweł na szosie. Pokręciliśmy razem po sąsiednich wioskach, później wpadłem na chwilkę do niego do domu. Zostałem poczęstowany gorącym obiadkiem (pierwszy raz w życiu jadłem zupę dyniową - pyszna była). DZIĘKUJĘ! Następnie przechodzimy do interesów :) Jako że planuję mały wyjazd w majówkę, a moje sakwy wciąż w trakcie załatwiania, to wypożyczam 'w komis' od Gumisia ;) Najedzony i z sakwami na bagażniku wracam przez Plewiska i Junikowo do domu.
Dziękuję za wspólną przejażdżkę i jak zwykle miłą gościnę :)
Dziękuję za wspólną przejażdżkę i jak zwykle miłą gościnę :)
- DST 47.54km
- Czas 01:42
- VAVG 27.96km/h
- VMAX 52.00km/h
- Sprzęt Giant YUKON
- Aktywność Jazda na rowerze