Informacje

  • Wszystkie kilometry: 6346.79 km
  • Km w terenie: 197.00 km (3.10%)
  • Czas na rowerze: 11d 14h 54m
  • Prędkość średnia: 22.67 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy baras.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100 km.

Dystans całkowity:1191.94 km (w terenie 85.00 km; 7.13%)
Czas w ruchu:53:21
Średnia prędkość:22.34 km/h
Maksymalna prędkość:62.30 km/h
Suma kalorii:4996 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:70.11 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Wtorek, 26 sierpnia 2014 | Uczestnicy Kategoria 50-100 km., TCT

Szosowo pętla po wioskach.



Spotykam się z Michałem u mnie i razem ruszamy do Głuchowa aby spotkać się z Gumisiem i wspólnie szosami zrobić sobie objazdówkę po okolicznych wioskach. Na koniec wpadamy do Chomęcic do Ani na gorącą herbatkę i świeży smaczny placek :)
  • DST 60.66km
  • Czas 02:05
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt bTwin Triban 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 lipca 2014 Kategoria TCT, 50-100 km.

Z Michałem na Murowaną!

Zgadałem się z Michałem na mały trening po pracy. Biorę szosę, Michał swojego MTB. Spotykamy się przy Malcie i jedziemy w stronę Murowanej Gośliny. Jest bardzo gorąco. Jadąc bez przerwy dojeżdżamy za Murowaną i zawracamy tą samą trasą w stronę domu. Z daleka widzimy że w Poznaniu całkiem niezła burza już szaleje, jednak udaje nam się ją ominąć. Wracam do domu trochę po 20. W nogach czuję, że troszkę pokręciliśmy.
  • DST 80.79km
  • Czas 03:08
  • VAVG 25.79km/h
  • VMAX 62.30km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Kalorie 2541kcal
  • Sprzęt bTwin Triban 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 czerwca 2014 | Uczestnicy Kategoria 50-100 km., TCT

Szosowy trening po pracy.



Umówiłem się z Pawłem i Michałem na mały wieczorny trening szosowy. Spotykam się z Michałem na orlenie przy zajezdni Górczyńskiej i razem jedziemy do Głuchowa po Pawła. Jesteśmy u niego kilka minut po 18. Robimy ok 50km po pobliskich wioskach. Na koniec jeszcze dobre pół godzinki rozmowy i wracam z Michałem do Poznania. W domu ląduję przed 21.
  • DST 72.24km
  • Czas 02:27
  • VAVG 29.49km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2455kcal
  • Sprzęt bTwin Triban 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 maja 2014 Kategoria 50-100 km., Malta.

Pierwszy raz na szosie!

Od zawsze moim marzeniem było mieć własną szosę... Jestem zdania, że zawsze trzeba malutkimi kroczkami dążyć do spełniania swoich marzeń, na moje szczęście w końcu marzenie się spełniło i od dobrego tygodnia jestem posiadaczem szosy bTwin Triban 500. Dobry sprzęt w dobrej cenie - na moje potrzeby w zupełności mi wystarczy - a za kilka lat może sprawię sobie coś z wyższej półki :)

Mimo, że rowerek stał ok tydzień u mnie w pokoju i kusił mnie, nie byłem w stanie pojeździć gdyż się rozchorowałem, dopiero dziś siły mi powróciły i mogłem wskoczyć w strój i SPD i pośmigać. Nie miałem dziś za dużo czasu, więc postanowiłem na troszkę pojechać na Maltę. Mały trening aby rozruszać mięśnie - za tydzień po raz trzeci jedziemy do Kołobrzegu "na raz". Po dwóch godzinkach jestem z powrotem w domu. 

Teraz to można połykać kilometry! :)
  • DST 55.09km
  • Czas 02:04
  • VAVG 26.66km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt bTwin Triban 500
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 lipca 2013 | Uczestnicy Kategoria 50-100 km., Wyprawa Poznań - Paryż 2013

Poznań - Paryż 2013 -> Dzień 10.



-------------------------------------------------------
DZIEŃ 10. -> Huizen - Amsterdam
-------------------------------------------------------

Dziś podobnie jak wczoraj pobudka ok. godziny 9. Szybko się pakujemy i czym prędzej ruszamy w stronę Amsterdamu. Po około 20 kilometrach wjeżdżamy do miasta. Już na samym wstępie w oczy rzuca się masa rowerów, rowerzystów i przechodniów. Ogrom miasta robi na nas wrażenie. Robimy przerwę pod pierwszym lepszym marketem, robimy zakupy i jemy śniadanie. Najedzeni, pełni sił ruszamy troszkę pozwiedzać.

Kanały z łódkami i mnóstwo rowerów to tradycyjny obraz dla Amsterdamu, myślę że wielu osobom taki obraz kojarzy się z tym miastem.

Po raz kolejny spotkaliśmy się z "sekundowym odliczaniem" do zapalenia się zielonego. Szybko zauważyliśmy, że wszyscy miejscowi rowerzyści ruszali 5 sekund przed zapaleniem się zielonego.


...czyli co nam w sercach siedzi... :)


Muzeum Madame Tussaud w Amsterdamie, niestety nie mieliśmy czasu aby wejść do środka, a szkoda - chciałbym zobaczyć chociaż niektóre z tych figur woskowych :)

W końcu docieramy na dworzec kolejowy w Amsterdamie, gdzie robimy 1,5 godziny przerwy.

Był to czas na naładowanie wszystkich naszych urządzeń elektronicznych - telefonów, aparatów, kamerki. Praktycznie od początku wyprawy nie rozmawialiśmy ze swoimi znajomymi, więc podłączamy się też do darmowego Wi-fi i spędzamy trochę czasu na Facebook'u. Po podładowaniu sprzętu wskakujemy na nasze "kozy" i kontynuujemy zwiedzanie.

Czasu starczyło również na drobne zakupy... :)

Muszę Wam powiedzieć, że strój Pawła robił przeogromne wrażenie na mieszkańcach Amsterdamu :)

Po drodze przejeżdżamy obok dobrze nam znanego browaru Heineken'a.

W tym miejscu, pod znanym napisem "I AMsterdam" podchodzi do nas starszy Pan z siwą brodą, zauważył flagę Polski przy naszych rowerach, okazało się że akurat jutro wraca do Poznania. Był pełen uznania dla nas, że taki kawał przejechaliśmy wyłącznie dzięki sile własnych mięśni. Po chwili rozmowy żegnamy się, spotkany Pan życzy nam powodzenia w dalszej drodze. Nie dłużej jak po 5 minutach napotykamy na kolejnych Polaków, tym razem na całą rodzinkę, która zrobiła sobie wycieczkę do Paryża trasą bardzo podobną do naszej, tylko że pokonaną samochodem. Ładne kilka minut rozmawiamy, jednak czas zaczyna nas gonić. Na odchodne otrzymujemy mapkę Amsterdamu i życzenia powodzenia.

Po drodze wjeżdżamy do dużego parku w centrum miasta. W pewnym momencie czuję, że coś hamuje mi rower, odwracam się i załamuję jednocześnie, okazało się że śruby bagażnika się poluzowały i całkiem się rozkręcił, efektem czego cały bagaż przeciągnąłem po asfalcie - szczęście, że tylko przez chwilkę.

Szybko skręcam bagażnik, przy okazji chcę mocniej skręcić przedni - oczywiście jak się chce być nadgorliwym to z reguły los odwraca się "4 literami" do ciebie. Tak też było w moim przypadku - przekręciłem śrubę od przedniego bagażnika, musiałem działać na "Mac Gajwera" i pościskać "trytkami" żeby było stabilnie. Na szczęście ten sposób nigdy nie zawodzi. Podczas gdy ja walczę ze swoimi bagażnikami, Paweł odkrywa w przedniej sakwie pęknięty jogurt, nie małą chwilę zajmuje mu wyczyszczenie wszystkich rzeczy z rozlanego jogurtu. JAK PECH TO PECH...
Po naprawie ruszamy już w stronę wyjazdu z miasta, kierujemy się na Haarlem. 


Zaraz przy ścieżce rowerowej spotykamy małe stadko bawołów, początkowo tak mi mignęły, że pierwsza myśl jaka mnie uderzyła, to że właśnie zobaczyłem żubra. Paweł oczywiście mnie wyśmiał, stwierdził że musiało mi się przewidzieć, jednak zawróciliśmy się i przyznał mi rację, że widziałem coś wielkiego włochatego, jednak koło żubra to nie leżało :)
Za Haarlem'em droga rowerowa doprowadza nas do kolejnych zjazdów na plażę - dojechaliśmy do wybrzeża Morza Północnego. Przy zachodzącym słońcu robimy kolację i spożywamy, przy okazji rozmawiając z ludźmi którzy z ciekawością podchodzą do nas. Jesteśmy czymś w rodzaju "atrakcji turystycznej" :)


Travel & Cycle Team Poznań dotrze wszędzie! :) 
Siedziało się bardzo przyjemnie, jednak w końcu przyszedł ten nieubłagany moment, gdy słońce zaszło, zrobiło się chłodno i ciemno, a my wciąż jesteśmy bez miejsca na nocleg. W końcu po zapoznaniu się z tablicą informacyjną...

...decydujemy się na nocleg na plaży. Na tablicy jest wzmianka o zakazie rozbijania namiotów, jednak nie ma ani słowa o zakazie spania. Tak więc ubieramy kilka ciepłych warstw na siebie, na nienadmuchanych materacach, tylko pod śpiworem i gołym niebem kładziemy się spać. Z daleka widać światła mieniące się ponad Amsterdamem, a nad naszymi głowami przepiękne gwieździste niebo. Jednym słowem - PRZYGODA!

Dzień następny.
  • DST 66.78km
  • Czas 04:06
  • VAVG 16.29km/h
  • VMAX 28.40km/h
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 lipca 2013 | Uczestnicy Kategoria 50-100 km., Wyprawa Poznań - Paryż 2013

Poznań - Paryż 2013 -> Dzień 9.



-----------------------------------------------
DZIEŃ 9. -> Apeldoorn - Huizen
-----------------------------------------------

W przeciwieństwie do wczorajszej nocy - dziś było wyjątkowo spokojnie. Wystarczającym dowodem na to może być fakt, iż budzimy się dopiero po godzinie 9. rano. Ogarnięcie się, spakowanie wszystkiego zajmuje nam ok 40 minut. Tym razem obaj odkrywamy nowych przyjaciół w naszym ciele - ja znajduję kleszcza przy kostce, natomiast Paweł na tylnej części uda. Wykańczamy pasożytów i ruszamy w drogę. 
W miejscowości Voorthuizen robimy godzinną przerwę śniadaniową. Co daje się nam mocno we znaki to bardzo wysokie ceny w sklepach - w porównaniu z niemieckimi cenami. Wraz z upływem kolejnych kilometrów wciąż nie mogę przestać zachwycać się mijanymi pięknymi miasteczkami.

Na naszej dalszej drodze przejeżdżamy przez miasto Amersfoort. Zwiedzamy tam centrum, tradycyjnie robię kilka zdjęć.

W tym miejscu wystarczyła chwila nieuwagi, żebyśmy się zgubili. Okazało się że Paweł pojechał w stronę McDonalda, natomiast ja w tym czasie robiłem zdjęcia i nie zakodowałem w którą stronę pojechał. Na szczęście szybko się odnajdujemy. Pod "makiem" zaczepia nas nasz rodak - okazało się że od kilku lat mieszka w Holandii ze swoją żoną i córeczką. Całą rodzinką byli na przejażdżce rowerowej. Wierzyć im się nie chciało, że jedziemy aż z Poznania, i że zajęło nam to "tylko" 9 dni. Jak się okazało, kobieta była rodowitą Holenderką, jednak uwierzcie mi - w życiu byście nie powiedzieli - tak idealnie mówiła po Polsku :) Robimy sobie wspólną przejażdżkę po mieście, przy okazji zaczerpnęliśmy małej lekcji historii i zobaczyliśmy najważniejsze zabytki. Nowi znajomi oferują nam pomoc - chcą zaprowadzić nas do znajomego serwisu rowerowego, w celu wyregulowania mojej przedniej przerzutki. Niestety ich znajomy, który pracuje w serwisie akurat dziś zaczął urlop. Tak czy owak jestem bardzo wdzięczny za dobre chęci :) Zostajemy jeszcze pokierowani do najbliższego Lidla i Aldika, robimy zakupy na dalszą drogę. Robi się już stosunkowo późno, więc musimy się pożegnać. Jedyne czego żałuję, to że nie zrobiliśmy sobie wspólnego zdjęcia.
Podczas rozmowy z poznanym małżeństwem dowiadujemy się gdzie znajduje się najbliższa plaża i woda. Pewnie większość z Was zastanawia się, gdzie my się myliśmy. Otóż oświecę Was, od początku wyprawy nasze ciała nie doświadczyły takiego luksusu jakim jest kąpiel. Tym bardziej na ten moment było to naszym największym marzeniem.


Podobno wspomniana woda znajduje się w miejscowości Huizen, tam też się kierujemy. Pociesza nas fakt, iż Amsterdam - kolejna stolica na naszej trasie - jest już niemalże na wyciągnięcie naszej ręki.

Jak się okazało, informacje były prawdziwe, i po przejechaniu 4km znajdujemy się na plaży. Nie sposób opisać słowami co czułem, gdy po tych 9 dniach wskoczyłem do wody - nie przeszkadzał mi nawet fakt, iż 30 metrów od brzegu wciąż miałem wodę po kolana, i że wszędzie wokół było mnóstwo wodorostów. 

Nasze maszyny również były w trakcie zasłużonego odpoczynku.
Wraz z upływem czasu, gdy odpoczywaliśmy sobie na plaży, tuż obok nas zaczęła zbierać się grupka znajomych. Z samochodu wyciągnęli ogromnego grilla, leżaki, koce - oraz dużo jedzenia. My i nasze gorące kubki wyglądaliśmy co najmniej marnie w ich towarzystwie. Pomogliśmy jednemu z panów przenieść duży ponton na wodę, dla jego dzieci. W zamian za pomoc zostaliśmy poczęstowani świeżutką bagietką z własnoręcznie robioną pastą rybną oraz kawałkiem kiełbasy i szaszłyka - pierwszy raz od ponad tygodnia mieliśmy w ustach ciepłe mięso! Niezapomniane uczucie! :) (Do teraz zastanawiam się czy zostaliśmy poczęstowani w zamian za pomoc, czy dlatego, że po prostu zrobiło się im nas żal).

Po raz kolejny przeprowadzamy rozmowę z Holendrami, po raz kolejny przekonuję się, jacy to są towarzyscy, przyjacielsko nastawieni, mili ludzie. Trochę za bardzo się zagadaliśmy, zaczyna robić się późno a my kompletnie zapomnieliśmy o "bożym" świecie, i o tym że nikt za nas noclegu nie poszuka. Żegnamy się i niemalże o zmroku ruszamy przed siebie.

Z miejscem na nocleg jest bardzo ciężko, nie ma nic co by nam odpowiadało. Koniec końców znajdujemy kawałek lasu i kilka drzew przy zjeździe z autostrady. Dochodzimy do wniosku, że o tej porze nic lepszego nie znajdziemy i ok godziny 23 idziemy spać.

P.S. Muszę się przyznać bez bicia, mieliśmy przez chwilę pod koniec dnia szalony pomysł dojechania po ciemku do Amsterdamu, aby poznać jak to miasto żyje nocą, a gdy zrobi się jasno znalezienia gdzieś noclegu. Wiedziałem, że jesteśmy z Pawłem zdolni do takich akcji, jednak przemyśleliśmy wszystkie za i przeciw i zdecydowaliśmy się na nocleg przy autostradzie. Byliśmy wykończeni trasą i temperaturą, która w dzień dochodziła prawie do 40 stopni.

Dzień następny.
  • DST 92.48km
  • Czas 05:05
  • VAVG 18.19km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 lipca 2013 Kategoria 50-100 km., Z Kingą.

Jeziorko z Kingą.

Jako, że od rana miałem kilka spraw do załatwienia, z domu wyjeżdżam ok 13:40. Po niecałej godzinie jazdy dojeżdżam do Tarnowa Podgórnego, gdzie spotykam się z Kingą i już razem jedziemy nad wspomniane wcześniej jezioro. Na miejscu spędzamy kilka godzin, łapiemy mnóstwo promieni słonecznych - mam przeczucie, że wieczorem będziemy je mocno odczuwać :) Nie wytrzymuję tej temperatury i wskakuję do wody się ochłodzić. Przed godziną 18 zbieramy się i jedziemy do domu, odprowadzam Kingę kawałek i ruszam w stronę Poznania - tym razem z silnym wiatrem w plecy. W domu ląduję ok 19.
Dziękuję za bardzo mile spędzone popołudnie! ;)
  • DST 52.59km
  • Czas 02:14
  • VAVG 23.55km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 lipca 2013 Kategoria 50-100 km., Z Łukaszem.

Z kuzynami na lajcie.

Po wczorajszej prawie setce z Łukaszem umówiliśmy się na dzisiejsze małe rozjeżdżenie. Tym razem chcieliśmy zebrać ze sobą Mateusza. Początkowo mieliśmy się wszyscy spotkać na Malcie pod źródełkiem ok 14. Po 13 dojeżdżam na Wildę po Łukasza i razem jedziemy w stronę Malty. Na miejscu się okazało, że Mateusz dopiero co się obudził (było po 14) i że tak prędko się nie ogarnie, więc postanawiamy jeździć sami. Robimy ponad 40km nad Maltą, później jedziemy do Mateusza do domu. Tam odpoczywamy prawie godzinkę, pijemy zimne napoje i relaksujemy się przy dobrej muzyce. Następnie wychodzimy trochę pogadać i posiedzieć na Kontenerach. Do domu wyganiają nas ciemne chmury i zbliżająca się burza.

Pod blok dojeżdżam cały mokry. Mimo wszystko fajnie było się wspólnie wyluzować ;)
  • DST 58.39km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 lipca 2013 Kategoria 50-100 km., Z Łukaszem.

Rodzinnie.

Tak się złożyło, że zarówno tata, Łukasz jak i ja mamy wolny cały tydzień od pracy, udało nam się dziś umówić i wyjechać na wspólną przejażdżkę. Spotykamy się u nas pod blokiem i ok godziny 10 wyruszamy. Przez Luboń dojeżdżamy do Puszczykowa i dalej bez przerwy kierujemy się do Mosiny. Tam czeka nas krótki postój przed przejazdem kolejowym.

Następną przerwę robimy na przystanku kilka kilometrów za Mosiną, jedzie się dość ciężko - dużo podjazdów pod wiatr.

W końcu zza chmur zaczęło wychylać się słońce. Robimy kilka łyków wody, zjadamy po bananie i ruszamy dalej. Jadąc w kierunku Śremu przejeżdżamy przez Brodnicę, gdzie robimy chwilkę przerwy na fotkę miejscowego kościółka. Przy okazji mogę się Wam pochwalić nową wakacyjną fryzurką:

Ruszamy dalej, górki i silny wiatr wiejący w klatę daje popalić tacie, jednak dzielnie walczy. Przejeżdżamy przez Manieczki - tyle się o tym miejscu słyszało, jednak byłem tu po raz pierwszy. Klub Ekwador wciąż stoi - nie wiem czy działa :)

Kolejny "punkt" a zarazem cel naszej przejażdżki to rynek w Śremie. Robimy sobie tu małą przerwę na 'izobronika', robię kilka fotek.


Następnie kierujemy się z powrotem na Poznań. Postanawiamy jechać przez Rogalin i Puszczykowo. Przed Rogalinem niestety się rozdzielamy, ja z Łukaszem jedziemy szybciej, tata złapał małą kontuzję i mięsień nie pozwala mu na szybką jazdę - swoim tempem dociera do Puszczykowa. Natomiast ja z Łukaszem jedziemy troszkę szybszym - postanawiamy zrobić sobie jeszcze małą przerwę na lody u Kostusiakowej. Moje zdanie pozostaje niezmienione - wciąż są to najlepsze lody jakie w życiu jadłem! Wyjeżdżając spotkaliśmy jeszcze tatę, niestety ból nogi jest tak silny że nie jest w stanie wrócić o własnych siłach do domu. Do Poznania wraca pociągiem, natomiast ja z Łukaszem spokojnym już tempem przez Luboń wracamy do Poznania.
Dziękuję za mile spędzony rodzinnie rowerowo dzień :)
  • DST 98.43km
  • Czas 04:21
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 czerwca 2013 Kategoria 50-100 km.

Do Chomęcic nad jeziorko.

W południe, gdy byłem w pracy dzwoni do mnie Paweł, zaprasza mnie żebym wpadł wieczorem do Chomęcic nad jeziorko popływać, mówi że będzie z Martą i Anią i że bardzo im zależy abym wpadł. Mając przed oczami wizję siedzenia w domu i gotowania się przed książkami a popływania w jeziorze i ochłodzenia się - oczywiste, że wybrałem tą drugą :)
Po powrocie do domu zjadam obiad, ubieram się i wskakuję na rower. Jadę Głogowską, przez Auchan w Komornikach, Głuchowo dojeżdżam do Chomęcic. Tam telefonicznie Paweł prowadzi mnie do jeziora (jechałem tam pierwszy raz). Docieram na miejsce ok 19:30. Zakładam kąpielówki i wskakuję do wody. Przy dzisiejszych 32 stopniach jest to idealne uczucie popływać w chłodnej wodzie. Nie obyło się też bez wylegiwania się na pontonie :)

Po ok godzinie pakujemy się, wpadam jeszcze na chwilę do Głuchowa do Pawła i Marty. Ok godziny 21 ruszam do domu. W drodze powrotnej tradycyjnie postój przed przejazdem na Plewiskach.

W domu jestem przed 22, jem coś, biorę prysznic i do wyrka odpoczywać :)
  • DST 60.35km
  • Czas 02:33
  • VAVG 23.67km/h
  • VMAX 55.90km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Giant YUKON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl